Isla Mujeres – Wyspa Kobiet i wózków golfowych
Niedaleko plaży Langosta w Cancún, znajduje się mały port, który oferuje wypożyczenie skuterów wodnych, jakieś dziwne imprezy na statku stworzonym specjalnie dla turystów z pokazami piratów-aktorów i łodzie, którymi można było popłynąć na pobliską lagunę.
Jednak nie było to coś, na co miałbym ochotę.
Woleliśmy zamiast totalnej rozrywki, zobaczyć jakiś nowy odmienny zakątek Meksyku, gdzie będziemy mieli okazję obcować z lokalną ludnością i trochę się zrelaksować. Już mieliśmy uciekać zrezygnowani w stronę pięknej plaży, ale zauważyłem plan dwóch taxi wodnych na pobliskie wyspy.
BINGO!
Okazał się, że przejazd taką łodzią na najbliższą z nich, czyli Isla Mujeres będzie kosztować 50 zł za osobę w dwie strony i trwać tylko 40 minut.
Świetna oferta! Bierzemy w ciemno!
Nie zastanawiając się długo i odnajdując kasę, zakupiliśmy po bilecie i w skierowaliśmy się w stronę krótkiej kolejki do wejścia na pokład nieopodal restauracji, w której kilka dni wcześniej mieliśmy okazję zasmakować pysznej i taniej langusty na pizzy.
Szybki Rejs Wodną TAXI
Prom, a raczej szybki bus wodny, podpłynął po kilkunastu minutach, zajęliśmy miejsca przy oknie, którego przejrzystość zostawiała sporo do życzenia.
Pięć…cztery…trzy… dwa… jeden…
Łódź rusza na pełnych obrotach w kierunku widocznej w oddali wyspy, zostawiając za sobą długą smugę piany morskiej. Nie bez powodu okno, obok którego siedzieliśmy, było w opłakanym stanie.
Duża prędkość i fale powodowały, że dolna część łodzi często znajdowała się pod taflą wody, podskakując tylko na grzbietach fal, jakby posiadała silnik Rolce Roysa z jednego z samolotów pasażerskich.
Każde uderzenie w wodę wytwarzało falę, zalewającą nasze okno, a szkoda. Widoki w ciągu tej podróży były niesamowite. Co kilka metrów, kolor wody zmieniał swoją barwę, co chwila znajdowaliśmy się na płyciznach, na których woda była tak błękitna i przejrzysta, że mogliśmy zobaczyć piaszczyste dno i zamieszkujące je karaibskie rybki.
Isla Mujeres na horyzoncie
Zarys wyspy stawał się powoli małym lądem z niską zabudową i nowymi niepowtarzalnymi plażami do odkrycia.
Tak naprawdę nie mieliśmy pojęcia co ma do zaoferowania Isla Mujeres i gdzie się udać po wyjściu z portu. Był to totalnie spontaniczny wypad, bez pośpiechu, bez zamartwiania się o sposób przemieszczania, ani wyżywienie. Chcieliśmy po prostu wypocząć na jednej z meksykańskich wysp i zobaczyć, czy jest duża różnica między lądem a wyspiarskimi zakątkami wybrzeża Jukatanu.
W lokalnym porcie widzę dość spory tłum, co wzbudziło moją czujność.
Są dwie opcje: albo wyspa to lekko zatłoczony raj, albo chwyt marketingowy Meksykanów i dobry sposób na zarobek na turystach.
Miłośnicy golfa czy tani transport?
Krocząc wzdłuż głównej drogi, zauważamy, że głównym środkiem transportu wyspy są wózki golfowe.
Są naprawdę wszędzie!
Setki wózków i wypożyczalni pojazdów, które oferują ich wypożyczenie. Zdawać by się mogło, że wyspa złożona jest z wielu pól golfowych do gry, lecz nie ma tu tyle miejsca, bo wyspa jest naprawdę mała. Mierzy zaledwie 8 km długości i 800 m szerokości. Można obejść ją piechotą, nie wydając zbędnych pieniędzy na wygodny wózek golfowy.
Wchodząc dalej w głąb centrum miasta, zostajemy otoczeni przez dziesiątki straganów, z różnorodnymi przedmiotami, a wszystko dlatego, że podobno wyspa, zaraz po ekskluzywnej wyspie Cozumel, jest jedną z najczęściej odwiedzanych przez zamożniejszych turystów.
Zaś mieszkańcy maleńkiej wyspy, zachęceni wizją zarobku, zapełnili centrum miasta wieloma sklepikami.
Nie odstrasza to jednak biznesmenów, szukających ucieczki od hucznego i imprezowego Cancún, wybierając ekskluzywne hotele na wyspie.
Karaibska bryza
Wszystkie budynki utrzymane są w bardzo żywej i karaibskiej kolorystyce, co nadaje im wyspiarskiego klimatu. Na wyspie nie znajdziemy dużo zwierząt ani różnorodnych roślin, jest to typowy wyspiarski zakątek z ładnymi plażami i muzyką reggae.
Moim celem był głównie relaks i powolne spacerowanie po wyspie, więc nie podążając ścieżkami turystów napalonych na knajpy i zabytki, poszliśmy w kierunku plaży, w czym pomogły nam znaki umieszczone w widocznych miejscach.
Pomimo że znajdowaliśmy się na 8-kilometrowej wyspie na środku morza, słońce nie zesłabło nawet na moment, przez upał i małą ilość chłodnej bryzy morskiej, mieliśmy ochotę jak najszybciej wskoczyć do wody, bo nasze mózgi powoli stawały się bardziej daniem w ciepłej formie w pobliskiej restauracji, niż użytecznym organem.
Po kilkuset metrach jesteśmy już przy jednym z brzegów wyspy od strony północno-wschodniej.
Jest promenada ze statuą nagiej kobiety, mającej przypominać nam o ciekawej historii wyspy.
Legendy o Wyspie Kobiet?
Isla Mujeres (hiszp. Isla- wyspa, mujer- kobieta), jedna z legend mówi, że, swoją nazwę zawdzięcza majańskiej bogini Ixchel, patronki płodności, kobiet i narodzin.
Dawno, dawno temu, jeszcze za czasów prekolumbijskich, plemiona zamieszkujące te tereny, a dokładnie państwo Ekab, chcąc oddać cześć swojej bogini, pielgrzymowali w kierunku południowej części wyspy, gdzie znajdowała się niegdyś jej świątynia.
Niestety podczas jednego z huraganów, została dość mocno zniszczona, ale nadal możemy zobaczyć część z zachowanej budowli. Drugie wzmianki, mówią o konkwistadorach hiszpańskich, którzy docierając do wyspy, napotykali na dziesiątki glinianych figurek przedstawiających kobiety i to właśnie z powodu tych figur nazwali miejsce Wyspą Kobiet.
Dzisiaj jest dość ciekawą propozycją spędzenia urlopu i to nie byle jakiego.
Z każdej strony otoczeni jesteśmy przecudowną błękitną taflą Morza Karaibskiego, mieniącego się różnymi odcieniami, których dotąd nie mieliśmy okazji zobaczyć nawet w cudownym Cancún, a wszystko to dzięki różnym głębokościom dna morskiego i raf, których w pobliżu Jukatanu jest w bardzo dużo.
Idąc promenadą w kierunku północnym, mamy nadzieje dotrzeć na najsłynniejszą plaże Playa del Norte, która ciągnie się przez cały północny kraniec wyspy.
Przyśpieszyliśmy tempo, bo udar mózgu był bliżej niż dalej. W oddali widzę, już piasek z dużą ilością dziwnych glonów. Nareszcie będziemy mogli się ochłodzić.
Rozglądając się dookoła i próbując zrozumieć, dlaczego to miejsce jest takie puste?
Odnajdujemy znak, na którym wyraźnie pisze: „Zakaz kąpieli, uwaga na zabójcze meduzy”.
– Świetnie, naprzeciw nas masy pięknej wody morskiej, zaraz wyparuje nam mózg, a na tej plaży nie można nawet się ochłodzić- myślę ze zdenerwowaniem na całą sytuację.
Luksusowa Playa Del Norte
Zła passa nie trwała jednak długo, po przejściu kilkuset metrów dalej na północ, zza skał wyłania się ładny różowy budynek, zwiastujący coś luksusowego. I wcale się nie myliliśmy, bo tuż za rogiem, czekała na nas niebiańska plaża, „należąca” do hotelu Mia Reef. Wspaniały mięciutki piasek, pas gęstych palm, płytka woda.
W wodzie widoczne małe rybki i skałki, na których przesiadywały dumnie mewy i pelikany.
To zdecydowanie miejsce nr 1 do odwiedzenia na Isla Mujeres.
Plaża znajduje się niedaleko jednego z najlepszych hoteli na wyspie, co przekłada się na lekkie tłumy. Na krystalicznej wodzie swoją obecność podkreśla kilka jachtów, z których wypływali bogaci turyści
Nic poza tym nie odbierze uroku tego miejsca i wyjątkowości.
Wyspa może szczycić się także plażą Playa Garrafón, na którą powinniśmy się wybrać z rurką do nurkowania. To idealne miejsce dla każdego nurka i snorklera.
Jest także Ferma Żółwi, do której wstęp kosztuje 30 pesos meksykańskich.
CIEKAWOSTKA
Na pewno każdy z was słyszał o muzeach podwodnych, które powstają teraz w wielu miejscach na świecie. Jeśli traficie na Isla Mujeres, to właśnie tutaj możecie zobaczyć, jak to jest pływać wśród sztuki, posągów na dużej głębokości. Muzeum Rzeźby Podwodnej MUSA powstało tutaj dzięki brytyjczykowi Jasonowi de Caires Taylor, który stworzył niedaleko wyspy NAJWIĘKSZE podwodne muzeum.
Atrakcja będzie kosztować nas od 47 do 160$ amerykańskich w zależności od formy wycieczki.
Tanio, tanio, jeszcze raz tanio
Wyspa ma do zaoferowania coś jeszcze poza majestatycznymi widokami, a mianowicie dobre ceny.
W porównaniu z drogim Cancún Isla Mujeres to raj dla „pamiątkarzy”.
Nie tylko możemy kupić tu np. sombrero o kilkaset peso meksykańskich taniej, ale masę różnych i specyficznych pamiątek, które ciężko znaleźć w tak na pozór rozbudowanym mieście jak Cancún.
Handlarze z chęcia zapraszają nas do środka, a ich ceny bardzo łatwo jest zbić o przynajmniej 40% ceny wyjściowej, która i tak jest dużo mniejsza niż na lądzie.
Jeśli najdzie nas ochota na świeże owoce, także nie ma problemu, a sprzedawczyni bez problemu przekaże nam kawałek do degustacji, żebyśmy czasem nie kupili czegoś niepożądanego.
Ta strona medalu wyspy bardzo nam się spodobała, szczególnie że nie mieliśmy jeszcze okazji kupić nic konkretnego przez odpychające ceny i mały wybór na lądzie.
Tylko był jeden kłopot. Mianowicie zapomniałem o tym, że zaraz będziemy wracać łodzią z powrotem, a w naszych rękach było już tyle dodatkowych rzeczy, że nie byliśmy w stanie zapakować tego do plecaków.
Wszystko przez 2 sombrero w pięknych kolorach flagi Meksyku, którym nie mogłem się oprzeć.
Dla jasności, takie sombrero na wyspie kosztuje ok. 350-500 pesos po dobrym wytargowaniu, a magnesy i mniejsze pamiątki ok. 10-20 pesos, co w Cancún graniczy z cudem, żeby odnaleźć ładny magnes tańszy niż 40 pesos.
Jeśli ktoś będzie miał ochotę na nocleg, to uspokajam, że ceny także są przyzwoite, bo to wydatek rzędu 200-300zł za pokój 2-osobowy na Booking.com czy Airbnb.
Ostatni rejs do Cancún
Po zaopatrzeniu się w 10kg nadbagażu i zjedzeniu pysznych włoskich lodów pod szyldem „Italian Gelato” wróciliśmy do portu pełni optymizmu, że załapiemy się na ostatni prom, który odpływał przed godziną 18.
We wnętrzu terminala zrobił się nieprzyjemny tłok, co powoli przekonywało nas do tego, że chyba nie załapiemy na ostatni rejs do Cancún, bo kolejka ciągnęła się na naprawdę sporej długości.
Jak to mówią: „Głupi to ma zawsze szczęście”.
Znowu nam się udało, byliśmy jednymi z ostatnich, którym udało dostać się na kończące się miejsca na promie.
Z wyspy nie jest łatwo wrócić na ląd, szczególnie że kursują tu tylko 2 firmy z wodną taxi.
Jeśli mogę wam dać jakąś radę od serca,: NIE RÓBCIE NICZEGO NA OSTATNI MOMENT, A JEŚLI MYŚLICIE, ŻE MACIE JESZCZE TROCHĘ CZASU TO ZNACZY, ŻE WŁAŚNIE MUSICIE WRACAĆ, BO NIE WIADOMO CO WAS MOŻE CZEKAĆ W DRODZE!/
Los i czas to takie dwie cholernie sprytne bestie, które lubią płatać figle i robią to z ogromną przyjemnością, dostarczając nam dużą dawkę adrenaliny oraz stresu.
Fałszywe informacje w internecie
Jeśli ktoś z was zacznie szukać jakichś opinii od turystów na temat tej wyspy, otrzyma dużo negatywnych opinii od ludzi, którzy twierdzą, że wyspa jest bardzo turystyczna i niewarta tych pieniędzy.
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale myślę, że ten, kto sam nie sprawdzi, więcej straci, niż zyska, bo właśnie to miejsce w Meksyku zakorzeniło się w mojej pamięci najmocniej.
W swoim krótkich, jak na razie życiu widziałem dość sporo atrakcyjnych miejsc w Europie i nie tylko. Lazurowe wybrzeże w południowej Francji, fantastyczne plaże Costy Bravy w Hiszpanii, wybrzeża Portugalii, Włoch, specyficzne plaże Teneryfy, skaliste brzegi Chorwacji i Turcji, turkusowe wody północnej Francji.
Wszystkie te miejsca są piękne, ale takich widoków i plaży, jak na wyspie Isla Mujeres trudno będzie znaleźć, więc nie czekajcie, nie analizujcie, tylko wsiadajcie w tanią taxi wodną i ruszajcie do błękitnego Edenu!